Gruzińska supra na wyciągnięcie widelca!

Wysoko w górach leżała wioska, w której mieszkała kobieta o imieniu Chacza. Któregoś razu Chacza częstowała swoich gości pszeniczną wódką. Wtedy to do ciasta, nim je upiekła w dużym, wiejskim piecu włożyła ser. Danie okazało się bardzo smaczne. Stąd nazwa chaczas puri (gruz. puri – chleb). Do dziś ekstramalnie popularne, w każdym zakątku Gruzji robi się je inaczej.

Gruzja chaczapuri stoi – poza standardowymi rodzajami, które dostaniecie w większych miastach, każdy region ma także jego lokalną odmianę. I tak przykładowo megrelskie chaczapuri, wręcz ocieka serem.

To drożdżowy placek z serowym nadzieniem, którego przygotowanie zajmuje około godziny. Zachęcamy zatem do rozgrzania domowego piekarnika i zapewnienia sobie małej Gruzji na talerzu, zanim przyjdzie czas na rzeczywisty wyjazd do tego kraju. Tam bowiem, czeka na nasze wygłodniałe kubki smakowe, wiele więcej atrakcji.

Zacznijmy jednak od megrelskiego chaczapuri. Do jego przygotowania będziemy potrzebować:

mąkę pszenną  – 550 – 600 gr.;
mleko 3,2 % – 400 ml;
suche drożdże – 5 gr.;
miękkie masło – 120 gr.;
cukier – ½ łyżki;
olej roślinny – 1 łyżeczka;
sól gruboziarnistą – 1 łyżeczka;
ser suluguni (trochę starsza, twarda mozzarella) – 250 gr.;
ser megrelski (serek wiejski, naturalny) – 500 gr.;
jajka – 2 sztuki;
śmietanę – 1 łyżka;
pieprz do smaku;

Jeśli zaopatrzyliśmy się już we wszystkie składniki przystępujemy do działania. Zapraszamy Gruzję do naszej kuchni. Mąkę przesiewamy w głębokiej misce, dodajemy do niej drożdże, sól, cukier, mleko, masło roślinne i 20 gramów miękkiego masła. Mieszamy to wszystko zgrabnie wyobrażając sobie zazielenione wzgórza Kaukazu, aż do uzyskania jednolitej, gładkiej niczym tafla największego, gruzińskiego jeziora- Parawani (37 km2) położonego u stóp wulkanicznego masywu Gór Samsarskich.

paravani

Jezioro Parawani

Następnie przykrywamy miskę ściereczką i zostawiamy na 30-40 minut.
W tym czasie nie próżnujemy. Ścieramy na tarce o dużych otworach mozzarellę i mieszamy z naturalnym serkiem wiejskim. Po oryginalny ser suluguni i megrelski trzeba nam się wybrać prosto do Gruzji. Z naszych produktów przygotowujemy narazie lokalną wersję masy serowej i odkładamy jej około 100 gramów. Resztę mieszamy z jednym jajkiem, dodajemy 20 gramów miękkiego masła, szczyptę soli i pieprzu. W tym momencie przed oczami staje nam kompleks David Gareja, położony w półpustynnym, mącznym krajobrazie regionu Kakheti. To zespół kilkunastu klasztorów, dziesiątek kościołów i setek kaplic oraz komnat skalnych, które powstawały od VI do XIII wieku.

david-gareja-monastery-complex-kakhetia-in-georgia-1600x1066

David Gareja

Pod wpływem tej wizji obtaczamy ręce w mące, posypujemy nią ciasto i wyjmujemy je z miski.Ciasto ugniatamy z mąką, tak by stało się miększe niż małżowina uszna. Następnie dzielimy je na 5 części. Każdą ręcznie wyrabiamy na placek o grubości około 5 milimetrów.  Mają być równie majestatyczne w swej krasie, jak Kartlis Deda (Matka Gruzja) – symbol Tbilisi. Wykałaczką albo końcówką noża robimy w cieście dziurki, aby wypuścić z niego powietrze, a na każdy placek kładziemy 1/5 części serowej masy. Chwytamy końcówki ciasta i zamykamy je pośrodku, tak żeby cała masa serowa znalazła się wewnątrz. Kolejno przewracamy placki szwem na dół, posypujemy mąką i ręką delikatnie wyrabiamy placki o grubości 8-10 mm. Nakłuwamy je wykałaczką lub końcówką noża.Wykładamy placki na posypaną mąką blachę.

Odłożoną masę serową mieszamy z resztą miękkiego masła, jajkiem i łyżką śmietany. Rozprowadzamy to po plackach. Tak przygotowane moglibiśmy je sprzedać nawet na  tbiliskim bazarze.

Chaczapuri pieczemy jednak w polskim piekarniku rozgrzanym do temperatury 220 stopni przez 10 min. góra dół i 10 min. góra dół przy włączonym termoobiegu.
Podajemy na gorąco.

Teraz czeka nas prawdziwa gruzińska supra – czyli uczta. Wypiekliśmy nie byle co. Chaczapuri jest na tyle ważnym daniem, że gruzińscy ekonomiści stworzyli specjalny wskaźnik oceny sytuacji gospodarczej w Gruzji – „indeks chaczapuri”, który pokazuje dynamikę cen składników jednego zwykłego chaczapuri, z gatunku imeretyjskiego.

Poddajmy się czarowi słowa CHACZAPURI, jego nęcącemu zapachowi i złocistemu kolorowi. Należy jednak uważać i zatrzymać tajemnicę smaku chaczapuri dla siebie, istnieje bowiem szansa, że nad wyraz rozpowszechnione sprawiłoby, że Gruzja podbiłaby świat. Niechże zostanie zatem na talerzu i w naszych żołądkach. A to dopiero początek gruzińskich smaków. Chcecie więcej? Do usług. Gruzja na talerzu czeka.

stól2


1 komentarz do “Gruzińska supra na wyciągnięcie widelca!

  1. Monika Franczak, z którą po Gruzji podróżowałam, to osoba, która pokazuje miejsca, których nie zobaczy się z okien autobusu standardowej wycieczki. To miejsca piękne, ukryte, unikalne, naturalne. Lokalne, rodzinne wytwórnie win, kuchenne mistrzynie chinkali i chachapuri i innych smakołyków, wszystko eko, wszystko unikalne. A Monika jest w swoim żywiole, opowiada historie o gruzińskich zwyczajach, wynajduje wiejskie targi gdzie gdzie można znaleźć naturalne sery, oliwki, pachnące pomidory i coś bez czego Gruzini nie potrafią żyć, chacha, czysty bimber 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *