
O Himalaje, wy jesteście jak zdrowie, ile was trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto was oglądał, dziś piękność waszą w całej ozdobie, widzę i opisuję, bo tęsknie po was.
Nawet jeśli Himalaje potrafią nieznacznie nadszarpnąć zdrowie wątłego Europejczyka, to na pewno ryzyko to warte jest rozważenia. Zresztą obowiązkowy trening aklimatyzacyjny skutecznie zmniejsza wysokościowe dyskomforty i pozwala do woli sycić duszę i ciało urokiem tych gór, nazwanych przez lokalną ludność siedzibą śniegów i bogów.
Jedno jest pewne Himalaje to najwyższy łańcuch górski świata, a góruje nad nimi Mount Everest – czoło nieba. Zwykle kiedy podróżnicy wybierają się na trekking do Nepalu jedno pytanie nie schodzi z ust wszystkich. Jak wysoko udało ci się dojść?
Czy dotknąłeś czoła nieba? Można dotrzeć do bazy u jego stóp na wysokość 5360 m n.p.m., można spróbować innego podejścia i odwiedzić malowniczo usytuowaną bazę Island Peak, swoją nazwę zawdzięczającą położeniu wśród otaczających ją masywów skalnych. Imja Tse -wyspa na morzu lodu, nic dodać, nic ująć. Nieważne jak wysoko zdołasz dotrzeć. Ważne jak wykorzystasz tę wyprawę, a uwierz mi po drodze jest się czym zachwycać. Zachwytem tym można także zarażać się od rdzennej społeczności Szerpów, którzy na wysokościach od 3 do 6 tys. metrów n.p.m. wiodą swoje zgodne z rytmem natury życie. Budują tu domy i hodują jaki oraz inne zwierzęta juczne, które wykorzystują w pracy tragarzy i przewodników wypraw po himalajach. Są wyznawacami tybetańskiej odmiany buddyzmu dodatkowo praktykując animizm. Głęboko wierzą w liczne bóstwa, które zamieszkują, co nie powinno w tym przypadku dziwić, głównie wnętrza wysokich gór. Sposób ich czczenia i kultowe wizerunki Buddy możemy oglądać w Tengboche, klasztorach Szerpów usytuowanych na 3870 metrów n.p.m. Jeśli potrzeba nam więcej natchnienia na naszej drodze w kierunku Dachu Świata, wystarczy na chwilę zatrzymać się przy jednym z kamieni Mani. Wyryta jest na nich zwykle mantra w sanskrycie, którą tłumaczy się:
Bądź pozdrowiony, klejnocie w kwiecie lotosu.
Nawet jeśli jesteśmy dalecy od sprawności pozwalającej na swobodne wykonanie rzeczonej jogicznej pozycji, zatrzymanie się i zastanowienie nad ową sentencją na pewno pozwoli nam złapać głębszy oddech, co na tych wysokościach nie jest czynnością łatwą. Mantra owa faktycznie powinna mieć działanie uspokajające, a dodatkowo, tu zwracam się do ambitnych, ma przekształcać sześć głównych uczuć blokujących nam wedle buddystów drogę do oświecienia. Wyzbywajmy się zatem egoizmu, zazdrości, pożądania, niewiedzy, chciwości i gniewu. Czyż jest do tego lepsze miejsce niż podnóża himalajskich szczytów?