
Jak nie dać się oszukać na urlopie – to często wyszukiwana fraza, na której końcu dopisuje się kraj będący celem naszej podróży. Co kraj, to obyczaj – choć tutaj brzmi to wyjątkowo gorzko, będziemy bowiem mówić o różnej maści kanciarzach, przez których może nam się zwyczajnie popsuć urlop. A tego nie chcemy. Niektóre oszustwa są jednak uniwersalne, niezależnie od obranej destynacji. Oto, na co trzeba bezwzględnie uważać – gdziekolwiek nie pojedziemy:
1. Taksówki
Szczególnie te z lotniska – w kraju, w którym jesteśmy pierwszy raz, niekoniecznie musimy znać stawki przyjęte przez taksówkarzy. Wykorzystują to samozwańczy przewoźnicy, którzy informują na starcie o zepsutym liczniku i zapewniają, że klient pojedzie po stawce rynkowej. Mało kiedy rachunek jednak wygląda podobnie do tego, który otrzymalibyśmy od zrzeszonego przewoźnika. Możemy w ten sposób przepłacić więc kilkakrotnie.
2. Pamiątkowe zdjęcia
Kiedy ktoś, zupełnie nieproszony, podchodzi do ciebie w miejscowości turystycznej i proponuje, że zrobi ci zdjęcie na tle jakiejś atrakcji – zastanów się dobrze, zanim oddasz mu aparat. Stara sztuczka, a jednak co roku nabierają się na nią masy turystów. Ochotnik udaje, że ustawia się, żeby cię sfotografować, następnie daje nogę i tyle z twojego nowego aparatu albo telefonu.
3. Zepsuty samochód
To oszustwo wyjątkowo upodobali sobie Włosi, choć spotykane jest na całym globie. W twoim samochodzie nagle coś szwankuje – orientujesz się na przykład, że masz przebite opony. Gdy zjedziesz z drogi – dobrzy samarytanie zatrzymują się tuż za tobą i gorliwie oferują pomoc. Zanim się zorientujesz, znikają z twoim autem, albo okradają jego wnętrze, podczas gdy ty pokazujesz jednemu z oszustów, na czym polega usterka. I tak – to właśnie oni ją wywołali, a później ruszyli za tobą w drogę. Można naprawdę bardzo dużo stracić.
4. Wciskanie prezentów
Mała dziewczynka podbiega i wkłada ci w ręce bukiet kwiatków, młody chłopak nakłada ci na rękę bransoletkę albo zegarek, daje ci jakiś inny upominek sugerując wesoło, że to prezent. Zanim zdążysz się nacieszyć – ofiarujący zaczyna się jednak domagać zapłaty, zazwyczaj bardzo słonej. Kiedy chcesz mu oddać prezent, zaczyna krzyczeć, że go okradłeś, a wokół niego zbierają się podstawieni oburzeni i zgodnie nakazują ci zapłacić. Presja psychiczna najwyraźniej działa, bo nadal takie atrakcje można spotkać w wielu kurortach, szczególnie w tych mocno turystycznych. Recepta? Nie przyjmuj nic od obcych ludzi.
5. Bilety u konika
Gdy do jakiejś atrakcji turystycznej ustawia się sroga kolejka, a przy samym jej końcu kręci się człowiek oferujący bilety od ręki – uważaj. Albo nie są to w ogóle prawdziwe bilety umożliwiające wstęp, albo kupione są hurtowo po niższej cenie we właściwym punkcie, a nieuczciwy handlarz próbuje odsprzedać je naiwnym z olbrzymią marżą. Jeżeli z lenistwa (i awersji do kolejek) przyjdzie nam do głowy, żeby taki bilet nabyć – możemy się słono rozczarować, gdy ujrzymy, jaka jest jego prawdziwa cena w autoryzowanym punkcie sprzedaży, albo gdy okaże się, że to fałszywka.
6. Fałszywy policjant
Gdy w turystycznej miejscowości w kraju podejdzie do ciebie człowiek z propozycją kupna czegoś zakazanego (albo zdepenalizowanego – np. marihuana w Czechach), a ty chętnie przystaniesz na propozycję, wówczas spod ziemi wyrasta policjant i straszy cię surową grzywną. Tak – to podstawiony przebieraniec, którego jedynym celem jest wyłudzenie od ciebie pieniędzy na pokrycie rzekomej grzywny. Recepta? Cóż – najlepiej po prostu przestrzegać prawa i nie kupować niczego, co choćby hipotetycznie je łamie, ale jeśli już spotka nas taka sytuacja – zadzwońmy na prawdziwą policję.
7. Uliczny kantor
Tłum, kolejki do wymiany walut, upał, a ty już marzysz o relaksie, tylko jeszcze potrzebujesz wymienić pieniądze. Ktoś na ulicy oferuje ci wymianę po doskonałym kursie, mimo że na drzwiach okolicznych kantorów widzisz zdecydowanie inną cenę. To oszuści, którzy wymieniają nieświadomym turystom pieniądze dając w zamian fałszywki. Możemy naprawdę dużo stracić i narazić się na problemy z prawem. Najlepiej więc wymieniać pieniądze tam, gdzie zwykło się to robić – w kantorach.
8. Trzy kubki
Trzy cukierki, trzy żetony – ta gra ma tyle wersji, ile miejscowości turystycznych jest na świecie. Niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, natkniemy się na tę grę prędzej czy później. Popularna jest również nawet w Polsce, w turystycznych miastach, takich jak Zakopane czy Międzyzdroje. Człowiek na rozłożonym przed sobą stoliku zachęca do wzięcia udziału w loterii – gracz ma wskazać, pod którym kubkiem ukrywa się cukierek, żeton czy inny drobiazg. Obok tłum gra dużymi kwotami i niemal co chwilę ktoś wygrywa. Są to, rzecz jasna, podstawieni gracze, a o żadnej wygranej nie ma tutaj mowy. To stuprocentowe oszustwo i choć gra znana jest od zamierzchłych czasów – co roku słyszy się o dziesiątkach oszukanych turystów, których omamiły łatwe pieniądze. Powtarzamy – nie da się wygrać, a każdy, kto mówi inaczej, uczestniczy w procederze oszukiwania naiwnych.
9. Fałszywa obsługa hotelowa
Wyjątkowo wyrachowana forma oszustwa, popularna szczególnie w Hiszpanii. Do twojego pokoju hotelowego przychodzi para z obsługi, która natychmiast musi przeprowadzić w twoim pokoju kontrolę bezpieczeństwa sugerując, że chodzi np. o instalację elektryczną. Proszą cię o opuszczenie pokoju na kilka minut, a gdy do niego wracasz – nie masz już drogocennych przedmiotów, a zanim się zorientowałeś – oszuści dawno zdążyli już opuścić budynek.
10. Darmowe przekąski
…które wcale nie są darmowe. Zamawiasz relatywnie tanie piwo, a obsługa przynosi ci maleńką miskę orzeszków, precelków albo czegoś innego do chrupania. Często nawet nie przejdzie ci przez myśl, że będziesz musiał za to zapłacić – i to słono, bo na paragonie może widnieć cena nawet 10 razy wyższa niż cena piwa, które zamówiłeś.
11. Nieproszona usługa
Zostajesz znienacka ochlapany czymś paskudnym – przechodzień jednak gorliwie rzuca się do naprawiania swojego czynu. Czyści ci ubranie bądź buty, a ciebie nie dziwi nawet, skąd wziął wodę, środki czyszczące, szczoteczkę czy gąbkę… Podobnie jak w przypadku niechcianych prezentów – okazuje się na końcu, że musisz zapłacić za usługę, o czym przekonuje cię sam pracownik, ale często też kilkoro rosłych kolegów, którzy pojawili się znikąd. Chcąc nie chcąc – godzisz się i pozwalasz wyłudzić od siebie pieniądze, bo nie masz ochoty na wpakowanie się w tarapaty.
Podsumowując – niezależnie dokąd się wybieramy, musimy pamiętać o tym, że nie ma nic za darmo. Stare powiedzenie pasuje tu jak ulał, bo większość oszustw dotyczy właśnie pieniędzy – dochodzi więc do wymuszeń, kradzieży, zatajeń czy niedomówień. Pamiętajmy, że w dobie internetu możemy samodzielnie sprawdzić, ile coś kosztuje (np. taksówka czy bilet wstępu w dane miejsce); wystarczy zachować podstawową czujność, żeby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji podczas wyczekiwanego urlopu.